-------------------------------------------
--------------------------------------------
Każdy dzień przynosi nam nowe doznania. Bądźmy otwarci i przyjmujmy
wszystko odważnie niczego się nie
bojąc, bo nie wiemy co może się jeszcze
zdarzyć.
MEGAN.
Sobota.
James postanowił zabrać mnie na przejażdżkę kabrioletem jego
ojca. Była sobota, więc mogliśmy odetchnąć pełną piersią. Wstałam wcześniej, dlatego
też miałam dużo czasu na przygotowania. Musiałam wyglądać zjawiskowo, miałam
poznać jego rodziców. O godzinie ósmej weszłam do toalety żeby się wykąpać.
Umyłam włosy, wydepilowałam nogi. Zęby myłam chyba pięć minut. Podmalowałam
rzęsy i usta. Wyszłam z łazienki i założyłam kolorową sukienkę w przeróżne
wzory i buty na obcasie. A oto zdjęcie, które zrobił mi Fred, kiedy go o to
poprosiłam:
- Prześlicznie wyglądasz złotko. Jeśli byłabyś różą na pustyni, uklęknąłbym przed tobą i zapłakał żebyś nie zwiędła - mruknął Fred, śliniąc się jak jakiś buldog.
-Hahaha -
złapałam się za brzuch. - Ty serio myślisz, że mnie poderwiesz?
- Nie
muszę… - złapał mnie za nogę. - Już jesteś moja. Momentalnie go odepchnęłam i
wróciłam do pokoju. „Dziwak’ pomyślałam i zeszłam zjeść śniadanie.
JAMES.
Sobota.
Postanowiłem
zabrać Megan na przejażdżkę. Tata kupił ostatnio kabriolet, więc pierwszą myślą
było zrobić Meg niespodziankę. Była sobota, więc spałem do późna. Dopiero około
dziesiątej zorientowałem się, że jesteśmy umówieni na jedenastą! Zerwałem się
na nogi i pobiegłem do łazienki. Umyłem głowę i zarzuciłem na siebie koszulę i
jeansy. Założyłem również stylową czapkę. Nim wyszedłem z pokoju starsza
siostra cyknęła mi fotkę.
Wkurzyłem
się nią, ale nie miałem na to czasu. Zbiegłem na dół do kuchni, zdjąłem czapkę i
na szybko wypiłem kawę.
MEGAN.
Nerwowo spojrzałam na zegarek. Dochodziła jedenasta
piętnaście, a Jamesa nigdzie nie było widać. Zdenerwowana usiadłam na murku.
Chwilę później usłyszałam trąbienie.
- Megan! - zawołał James z kabrioletu. - Pięknie wyglądasz! Wsiadaj - rzucił i zawarczał samochodem. Nie musiałam czekać na zaproszenie, od
razu znalazłam się w środku.
- Super samochód - powiedziałam zapinając pasy. - Czerwony,
stylowy - zaśmiałam się. A on nie wiem dlaczego się uśmiechnął.
- Czemu się spóźniłeś? - szepnęłam zaciekawiona.
- Szukałem prezentu dla ciebie.. - odpowiadając wyjął z tylnego siedzenia bukiet czerwonych róż.
- Jamie! Dziękuję! - przytuliłam go, a on nachylił się nade mną
i pocałował mnie w usta.
- Dla ciebie wszystko ukochana - musnął moje usta po raz drugi, a
potem namiętnie się w nie wpił. Zachichotałam. James był taki cudowny… kocham
go.
- To gdzie jedziemy? - uśmiechnęłam się zakochana.
- To niespodzianka - mrugnął do mnie i nacisnął pedał gazu.
Słychać było już tylko pisk opon.
JAMES.
Wiedziałem, że jestem spóźniony. Musiałem tylko wymyślić
wystarczającą wymówkę. Wyjąłem z wazonu mamy bukiet świeżych róż. Wybiegłem z
domu i wsiadłem do czerwonego kabrioletu. ‘Ulubiony kolor mojej matki’-
westchnąłem i z piskiem opon ruszyłem pod dom Megan. Dziesięć minut później
podjechałem, a ona tam czekała. Piękna jak zwykle.
- Megan! - zawołałem z samochodu. - Pięknie wyglądasz! Wsiadaj -
rzuciłem bez obowiązkowo i dla popisu warknąłem samochodem. Meg od razu
wsiadła, widać lubi samochody.
- Super samochód - powiedziała. - Czerwony, stylowy -
zachichotała. Wiedziałem, że będzie
lubiła kolor czerwony. Ah te dziewczyny. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Czemu się spóźniłeś? - powiedziała z wyrzutem. Była zła,
musiałem dać jej teraz te kwiaty.
- Szukałem prezentu dla ciebie…- mówiąc to wyjąłem z tylnego
siedzenia bukiet czerwonych róż.
- Jamie! Dziękuję!- przytuliła mnie, a ja byłem w siódmym
niebie. Kocham ją. Nachyliłem się i pocałowałem ją w usta, lecz to mi nie
wystarczyło.
- Dla ciebie wszystko ukochana - musnąłem jej usta drugi raz, a
potem namiętnie się w nie wpiłem. Uwielbiałem się z nią całować. Cud, miód i
malina. Ta laska jest zajebista.
- To gdzie jedziemy? - wyrwała mnie z zamyślenia.
- To niespodzianka - mrugnąłem do niej i nacisnąłem pedał gazu.
Trzeba się trochę popisać.
-----------------------------------------------------------------
podkład do tekstu: http://www.youtube.com/watch?v=JoolQUDWq-
------------------------------------------------------------------
MEGAN.
Kabrioletem jechaliśmy przez szosę. Rozwiewało mi włosy, a
James tylko się uśmiechał. Pewnie mu się podobałam. Było cudownie. Puściliśmy
muzykę w radiu, akurat leciała Metallica – Die, Die My Darling. James złapał
mnie za rękę i oboje krzyknęliśmy. Chłopak widząc mój zachwyt, zadriftował.
Stanęliśmy na poboczu pustyni. Wysiedliśmy z samochodu, zupełnie nie wiem po
co. James podszedł do mnie, seksownie przygryzając wargę. Chyba zrozumiałam o
co mu chodzi. Pocałowałam go. Złapał mnie za talię i przyparł do samochodu.
Rozchyliłam usta i odchyliłam głowę. Objęłam go rękami i zaczęliśmy się
całować. Namiętnie, namiętniej niż zawsze. Całował mnie po szyi, po ustach.
Delikatnie przygryzał moją wargę. Objęłam go nogami w pasie. Bez przerwy się całując
położył mnie na przednim siedzeniu pasażera. Rozłożył fotel i powrócił do
namiętności. Co działo się dalej zachowam dla siebie, zdradzę tylko, że do
niczego nie doszło.
JAMES.
Wybrałem najmniej zaludnioną trasę, chciałem być z Meg sam na
sam. Rozwiewało jej włosy, nie chciałem nic mówić, ale wyglądała jak clown.
Żeby nie wyszło głupio tylko się uśmiechałem. Włączyłem radio, akurat leciała
moja ulubiona piosenka, ‘Die, Die my darling”. Cały czas patrzyłem na jej nogi,
a ona krzyczała zachwycona tą wycieczką. Strasznie miałem na nią ochotę.
Złapałem ją za rękę i zadriftowałem. Stanęliśmy na poboczu, nie mogłem
wytrzymać. Strasznie mi się podobała. Wysiedliśmy z samochodu i próbując się
powstrzymać przygryzłem wargę. Pocałowała mnie. Nie wytrzymałem, złapałem ją w
tali i przyparłem delikatnie do samochodu. Megan seksownie rozchyliła usta i
odchyliła głowę. Przyprawiła mnie o napad namiętności. Objęła mnie rękami i
zaczęliśmy się całować. Było magicznie.
Całowałem ją po szyi, po ustach,
robiłem wszystko co dziewczyny lubią. Objęła mnie nogami, wiedziałem czego
chciała. Położyłem ją na przednim siedzeniu pasażera i rozłożyłem fotel. Znów
zacząłem ją całować. Nie ominę szczegółów, tak robią tylko geje. Zdjąłem jej
koszulkę i całowałem ją po szyi. Zdjęliśmy buty. Rękami krążyłem koło jej
bioder, chciałem tego. Zacząłem majsterkować przy jej staniku, nigdy nie
umiałem ich zdejmować. Wtedy Megan znów mi to zrobiła. Powiedziała, że tego nie chce, że nie jest gotowa. Ja tutaj rozpalony, a ona znów zaczyna. Zrezygnowany
przeprosiłem ją i oboje się ubraliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy
dalej.
MEGAN.
Godzinę później dojechaliśmy do rodzinnego domu Jamesa. Był
ogromny. Można nawet powiedzieć, że była to villa. Z wielkim ogrodem, rzeźbami
i muralami. James dżentelmen otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do środka.
Na progu czekali na nas jego rodzice.
- Dzień dobry Pani Bush, Panie Bush – przywitałam się z
rodzicami ukochanego. Byli bardzo eleganckimi i miłymi ludźmi. Zaprosili nas na
obiad i pokazali mi mój pokój na weekend. Był cały kremowy, a łoże było
przepastne i miało baldachim. Rozpakowałam rzeczy, które przywiozłam i zeszłam
w beżowej sukience na dół. James już tam był. Wziął mnie pod ramię i usiedliśmy
obok siebie przy stole. Śnieżnobiały obrus i pozłacane nakrycie dodało uroku
całemu posiłkowi. Zjedliśmy przepiórki z puree, zupę krem z pomidorów i liczne
przystawki. Nie zabrakło również deseru. Dwóch gałek lodów waniliowych polanych
czekoladą i ciepłymi malinami. Obiadokolacja
była wprost przepyszna. Najadłam się do syta i wychodząc z jadali powiedziałam
„życzę udanej nocy” po czym się uśmiechnęłam. Pobiegłam na górę, gdzie dostałam
buziaka od Jamesa. Weszłam do pokoju, a dokładniej do łazienki. Zmyłam
makijaż, przebrałam się w piżamę i rozczesałam włosy. Było dosyć późno, więc
położyłam się spać.
--------------------------------------------------
podkład do tekstu: http://www.youtube.com/watch?v=FL7Z2Ao-Tug
--------------------------------------------------
Ledwo zdążyłam zamknąć oczy, a usłyszałam skrzypienie
drzwi i po chwili ciepły oddech na karku. Przestałam oddychać, ale rozluźniłam
się czując pocałunek w policzek.
- James - szepnęłam. - Nie strasz mnie - lecz nikt się nie
odezwał. Ktoś złapał mnie w talii, przyłożył mi jakąś szmatkę do nosa i … odpłynęłam.
Miałam przepiękny sen. Biegłam z Jamesem przez łąkę, trzymaliśmy się za rękę i
śpiewaliśmy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Nagle cudowny sen zamienił się w
koszmar. Świat zaczął się rozmywać. James puścił moją dłoń i zamienił się w
gromadę czarnych kruków, zaczęłam krzyczeć lecz nikt mnie nie słyszał.
W okamgnieniu podniosłam się, czując potworny ból szyi. Nie
mogłam oddychać, gdyż z każdym haustem powietrza potwornie paliło mnie w
gardle, zupełnie jakby palili mnie żywcem. Czułam jak ogień przepływa mi przez
krtań, wypalając przy tym każdy najmniejszy kawałek skóry. Chciałam krzyczeć z
bólu, nie mogłam go znieść. Zaciskałam pięści, ale to nie pomagało. Byłam cała
spocona, zobaczyłam, że znajduję się w jakimś pomieszczeniu na zimnej i
wilgotnej ziemi. Nie mogłam zlokalizować miejsca w którym się znajduję. Było
tam tylko jedno maleńkie okienko, podeszłam do niego i ujrzałam las. Dosłownie.
Ciemny, pełen zwierząt i wysokich drzew - las. Zdenerwowałam się i zaczęłam
krzyczeć. Nikt nie podchodził, nikogo to nie interesowało. Nikt mnie nie
słyszał! Biegałam od ściany do ściany cierpiąc. Bezsilna osunęłam się na
ziemię, a z czoła ściekał mi zimny pot. Ból mnie obezwładniał, nie mogłam się
ruszyć. Mdlejąc usłyszałam kilka słów ‘Nie bój się… Niedługo ból zniknie’.
--------------------------------
~ ~proszę i mamy rozdział czwarty :D Mam kilka spraw otóż,
1) przepraszam za tak dużą ilość podkładów to tekstu, ale tyle się w tym rozdziale różnorodnych rzeczy dzieje, że głupio by było wszystko na jednym podkładzie słuchać ;D Spróbujcie przeczytać z muzyką jaką wam zaproponowałam :D
2) Pisząc raz "MEGAN", raz "JAMES", chciałam Wam pokazać SUBTELNĄ różnicę między sposobem myślenia tych dwóch postaci:)
3) mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba i liczę na Wasze komentarze, każdy się przyda ♥
Oo, już nowy, jak fajnie :) Nadal nie czaję co jest z tym Jamesem nie tak. Jego ładna buźka mnie nie zmyli xD Czy to on ją "porwał"? Kurde, dałaś mi niezłą zagadkę do rozwiązania ;P
OdpowiedzUsuń;***
Nowa notka u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-other-side-of-truth-story.blogspot.com/
Rozdział 10:
OdpowiedzUsuńhttp://the-other-side-of-truth-story.blogspot.com/2013/06/rozdzia-10.html
;)
Nie chce sie czepiac ale jakim cudem On zdjol jej koszulke skoro Ona miala na sobie sukienke !!!
OdpowiedzUsuńPoza tym bosko :-*