Podkład do tekstu http://www.youtube.com/watch?v=5etLRgwXmh0
-------------------------------------------------------------------------------
Nadszedł słoneczny,
kwietniowy poranek. Jako że była
sobota wstałam godzinę później niż zawsze.
Dzisiaj nareszcie mieliśmy opuścić Ohio i polecieć do Londynu. Mama coś
krzyknęła z kuchni, ale to zignorowałam. Jak zawsze z resztą. Miałam ważniejsze zadanie: spakować swoje manatki.
Nie była to moja pierwsza przeprowadzka, więc miałam już wprawę. Wymyśliłam
genialny pomysł na nowe ubrania. Stare - chowałam w dziurze pod podłogą, a potem
mówiłam: „Zapomniałam spakować”. Przecież nie będziemy wracać z Londynu do Ohio
po jakieś zwyczajne ciuchy. Wrzuciłam na
siebie moją ulubioną szarą bluzę i niebieskie jeansy. Włosy upięłam w idealny
kok. Walizkę już miałam zapchaną starociami, pamiątkami i kilkoma ubraniami,
więc tylko na niej usiadłam aby się domknęła. Pościeliłam łóżko, wzięłam torbę
i zeszłam do kuchni.
- Cześć mamo - powiedziałam uradowana. - Nareszcie wyjeżdżamy z
tej dziury!
- Z dziury? Mówiłaś, że ci się tutaj podoba - skrzywiła się.
- Ale… zmieniłam zdanie.
Wzięłam kilka zrobionych na śniadanie tostów i nalałam sobie kakaa. Mama usiadła naprzeciwko mnie.
- Megan… musimy porozmawiać - szepnęła trzymając kurczowo
kubek z kawą. Nigdy nie mówiła do mnie bez zdrobnienia „Meg”. Źle to wróżyło.
- Słucham Cię mamo - spojrzałam jej w oczy z szerokim, aczkolwiek
sztucznym uśmiechem.
- Otóż… - spuściła wzrok na kubek.
- Otóż..? - zdenerwowałam się. – Dokończ.
- Jak wiesz kończą nam się pieniądze - szepnęła. - Dlatego też
będziemy mieszkały w „bliźniaku”… Ale to tylko tym czasowo.
- Mamo… - zamknęłam oczy ze zdziwienia. - Mówisz poważnie?
- Tak,… ale z pewnością wyjdzie ci to na dobre. Poznasz
nowych ludzi - starała się mnie pocieszyć, lecz nie za bardzo jej to wychodziło.
Zawsze mieszkałyśmy same, więc nie byłam przyzwyczajona do „bliźniaka”.
- A mogłabym chociaż wiedzieć kto jest tym lokatorem? -
zacisnęłam pięść.
- Państwo Chadwick - uśmiechnęła się. - To naprawdę bardzo mili
ludzie.
- W porządku … - zamyśliłam się. - Pójdę po walizkę.
Napiłam się kakaa i pobiegłam na górę. Rzuciłam się rozmarzona
po raz ostatni na moje duże, wściekle niebieskie łóżko. Byłam zdenerwowana, a zarazem szczęśliwa. Wstałam
i wyjrzałam przez okno. Widziałam znajomy mi park, plac zabaw i szkołę, w której
przeżyłam wspaniałe chwile. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Mama stała
uśmiechnięta koło drzwi. Przytuliłam ją, a ona odgarnęła moje włosy. Byłyśmy
bardzo zżyte, zwłaszcza, że nie miałam ojca. ‘Tuż po moim narodzeniu poszedł
kupić los w totolotka. Cóż, widać musiał wygrać miliony, skoro nie ma go już 16
lat.’
Wyszłyśmy na dwór, mama zamknęła drzwi i ostatni raz
widziałam mój dom. Mruknęłam coś pod nosem i wsiadłyśmy do wypożyczonego Land
Rovera. ‘Następny kierunek – Londyn’- szepnęłam sama do siebie.
Dziwnym trafem
obudziłam się już w samolocie. A dokładniej mama mnie obudziła gdy lądowaliśmy.
Początkowo nie mogłam określić mojego położenia, ale lekkie turbulencje rozjaśniły
mi sytuację. Nienawidzę latać samolotem! Gdy tylko drzwi wyjściowe się otworzyły,
wzięłam bagaż podręczny i wybiegłam z samolotu. Było mi zwyczajnie niedobrze.
Chwilę czekałam na mamę, a później ruszyłyśmy odebrać bagaż.
- Meg, zaraz wrócę. Chcesz coś do picia? - spytała.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam i ruszyłam po swój bagaż. Idąc,
usłyszałam wypowiadane moje imię, więc się
odwróciłam. Zdziwiona, że nikt mnie nie wołał spojrzałam znów przed siebie,
lecz było za późno. Wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknęłam leżąc na nim.
- To nie ja na ciebie wpadłem, moja droga.. - uśmiechnął się szelmowsko. Spojrzałam
w jego oczy. Były nienaturalnie zielone i cudowne. Po chwili wstał i
pomógł mi się podnieść. Oboje się
otrzepaliśmy i z uśmiechami patrzyliśmy sobie w oczy. Zaczerwieniłam się i poprawiłam włosy. On
mrugnął do mnie. Niestety mama wróciła. Chłopak dotknął mojej dłoni, niby od niechcenia i ruszył przed
siebie.
- Kto to był? – zaśmiała się mama. - Leci na ciebie.
- Mamo! Przestań! - skrzywiłam się.
Wzięłyśmy swoje bagaż i wyszłyśmy z lotniska. Nasz wcześniej wypożyczony
samochód czekał przed budynkiem.
- Znów Land Rover? – zirytowałam się. Szczerze nienawidziłam
tego modelu. Duży, niewygodny i jeszcze różowy! Super, może i nadawał się dla rodziny siedmioosobowej, ale nie dla dwóch, drobnych kobiet! Zwłaszcza,
że obie byłyśmy wysokie i szczupłe.
- Kochanie, przecież wiesz, że to mój ulubiony model.
Przypomina mi przeszłość...
- … jak ty z tatą byliście młodzi. Tak, tak… mówiłaś mi to
ze sto razy - machnęłam ręką i wsadziłam walizki do samochodu. Mama zasiadła za kierownicą, a ja na miejscu pasażera. Pojechałyśmy przed siebie w daleką drogę.
------------------------------------------------
~ pierwszy rozdział mam za sobą. Nie jestem jakoś wybitnie z niego zadowolona, no ale miał być opis 'życia' Megan. No i jest. Nie miałam dziś weny więc bądźcie wyrozumiali :) Następnym razem się postaram ♥
Hej, bardzo fajnie się to zapowiada, będę tu na pewno wpadała ;) Albo mi się wydaje, albo masz podobny styl pisania do mojego :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział :)
http://the-other-side-of-truth-story.blogspot.com/
hah dzieki;*
UsuńPrzeczytalam u Cb wszytskie 6 rozdz i powiem ci ze mamy cos podobnego w stylu ;P Skad jestes?;) nexta dodam jak pojawi sie tu wiecej komentarzy:D
Na pewno :) Zauważyłam to już na samym początku ;P Mogę powiedzieć tyle, że ze śląska ;] Ok, to mam nadzieje, że dużo osób skomentuje! ;*
Usuńhaha ♥♥♥ też na to liczę :)
UsuńJakby co, u mnie jest już nowy rozdział ;]
Usuńto nie czepianie się , ale żeby ładniej wyglądało to popraw drobne literówki. ale poza tym to super :-)
OdpowiedzUsuńhaha ok ♥ Zazwyczaj albo nie mam czasu poprawiać, albo robię to na szybko :D
UsuńNo no ciekawie się zapowiada :P
OdpowiedzUsuń