niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 12

Jechaliśmy w stronę mojego domu ponad dobre kilkanaście godzin. Jak wiadomo wampir to nie człowiek więc spokojnie może prowadzić nawet cały dzień, ale gorzej było ze mną…

-El…- szepnęłam łapiąc się za zdrętwiałą nogę- moglibyśmy gdzieś przenocować? Jestem cała obolała…

-Oczywiście, ale pamiętaj, że każda godzina się liczy- posłał mi porozumiewawcze spojrzenie i skręcił w prawo w stronę dwugwiazdkowego hotelu. Nareszcie wysiadłam z wozu i rozprostowując się ruszyłam w stronę recepcji.  Uśmiechnęłam się do pani stojącej za ladą, a ta tylko krzywo na mnie popatrzyła… Nic dziwnego, przecież to żaden luksus. Elanor zapłacił za pokój i rzucił mi kluczyk. Wygrawerowany był numer „13”. Razem z wampirem ruszyliśmy na pierwsze piętro żeby potem udać się w prawo. O niczym nie rozmawialiśmy, najwyraźniej nie było takiej potrzeby. Przekręciłam kluczyk w zamku i weszliśmy do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy- jedno łóżko.

-Nie martw się, ja będę spał na podłodze- uśmiechnął się widząc moją skwaszoną minę.

-Dzięki- rzuciłam mu przelotne spojrzenie i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w koronkową bieliznę. Ciało okryłam ręcznikiem.

-Po co ci ta zasłona?- zaśmiał się gdy wychodziłam z toalety.

-Nie pozwalaj sobie- mrugnęłam do niego i zrzucając okrycie wskoczyłam pod pierzynę. Zobaczyłam El leżącego na zimnej drewnianej podłodze i natychmiast zrobiło mi się przykro. Przygryzłam wargę

-Chodź do mnie, tylko bez wygłupów- usiadłam na łóżku śmiejąc się.

-Oczywiście *Mme - wszedł na łóżku i oboje się położyliśmy patrząc sobie w oczy.  Nie minęło kilka minut, a przerwałam słodką chwilę.

-Myślisz, że uda mi się ocalić mamę i Jamesa?- szepnęłam podpierając głowę na ręce.

-Ja tak nie myślę… Ja to wiem- pocałował mnie w czoło. Zawsze przy nim czułam się naprawdę bezpieczna… Nim zdążyłam coś powiedzieć wampir znalazł się nade mną.

-El, uzgodniliśmy to… Kocham Jamesa, jadę do niego-powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Wiem kochanie… Niestety nie mogę się oprzeć. Przypominasz mi kogoś bardzo bliskiego, jeszcze z czasów dynastii…- mówiąc  w to znów lekko musnął moje usta. To było tak przyjemne, że nie zdołałam się powstrzymać. Odwzajemniłam jego pocałunek.

Nasze usta stykały się kilkanaście razy na sekundę, wszystko było bardzo namiętne ale również niezwykle delikatne. Jedną ręką ujęłam jego twarz a drugą wplotłam w jego kasztanowe włosy. Wampir zjechał niżej, zaczął całować mnie po szyi. Było tka cudnownie, że zapomniałam o bożym świecie, nie pamiętam nawet co działo się dalej…

Obudziłam się około dziesiątej. Siadając otarłam zmęczone oczy i głośno ziewnęłam. Elarena nie było nigdzie obok mnie, nie było go nawet w pokoju, o czym przekonałam się zaglądając do łazienki. Wzięłam ubranie z walizki i poszłam do toalety, gdzie uczesałam włosy i przebrałam się. Później pościeliłam łóżko i ze spakowaną walizką wyszłam z motelu. Ku mojemu zdziwieniu wampir podjechał pode mnie samochodem.

-Witaj kocie- mruknął i cmoknął mnie w policzek.

- Cześć- szepnęłam nieźle zdzwiona. Po chwili wsiadłam do auta i pojechaliśmy w dalszą drogę. Przez kilka godzin rozmawialiśmy o życiu. O nim i o mnie. Każdy opowiadał o swoim dzieciństwie i najzabawniejszych przejściach. Później gdy zasypiałam niespodziewanie dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Treść wiadomości była następująca:

„Megan, spotkajmy się pod starą szkołą o 17, będę tam na Ciebie czekał.

James”

W duchu sama do siebie się uśmiechnęłam, marzyłam by zobaczyć ukochanego. Tylko dlaczego James nie pisze ze swojego numeru?

-El, za ile dojedziemy?- spytałam jakby gdyby nic.

-Za około godzinę, a co?

-Nic, nic- spojrzałam na zegarek. Była 15. Wyrobię się- pomyślałam. Zatrzymaliśmy się w knajpce obok stacji benzynowej, El musiał zatankować.  Zamówiłam duże late z bitą śmietaną.

-Mam pytanie- powiedziałam popijając kawę.

-Słucham- nastawił uszu, szeroko się uśmiechając.

-Czy my wczoraj… no wiesz… - podrapałam się po głowie.

-Nie wiem o co chodzi…- uniósł jedną brew.

-No… wczoraj… pamiętasz co się działo, nie? Bo ja niczego nie kojarzę-ze zdenerwowania splotłam dłonie na stole.

-Aaa o to ci chodzi- zaśmiał się- wczoraj do niczego nie doszło- puścił mi oko- po namiętnych pocałunkach powiedziałaś, że tęsknisz za Jamesem, a ja muszę to uszanować- spuścił wzrok.

-Ehm- wydusiłam z siebie lekko zakłopotana- Było przyjemnie – powiedziałam prawdę. – El się ciepło uśmiechnął. Przez kolejne kilka minut o niczym nie rozmawialiśmy.

- Apropos Jamesa. – wyrwałam go z zamyślenia.- Czy mógłbyś podwieźć mnie pod moją szkołę? To niedaleko. Byłabym wdzięczna

-Jasne.

Zakończyliśmy rozmowę i wróciliśmy do samochodu.

Niedługo później z oddali zobaczyłam gmach mojej szkoły.  El zatrzymał się przed samym wejściem.

-Dziękuję ci- cmoknęłam go w policzek.

-Dasz radę? – spytał lekko zaniepokojony.

-Dam.

-Będziemy w kontakcie.

Wysiadłam z pojazdu i ruszyłam w stronę drzwi. Elaren odjechał a ja zostałam sama. Usiadłam na murku i czekałam na Jamesa. Nie minęła godzina, a nieopodal zobaczyłam … Jasona! Przeraziłam się i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Było już ciemno, więc wyciągnęłam komórkę i próbowałam wysłać smsa do Elarena, lecz w tym samym momencie przede mną pojawił się owy mężczyzna. Wystraszona upuściłam telefon, który wpadł do kałuży…

-Co ty tutaj robisz??- krzyknęłam odsuwając się od napastnika.

-Przyszedłem się zrewanżować- gorzko się zaśmiał i z kieszeni wyjął pistolet. Zaczęłam uciekać.

-I tak cię złapie- usłyszałam głos za sobą. Pobiegłam w jedną z nieznanym mi alejek i zaczęłam wołać o pomoc. Niestety droga okazała się ślepym zaułkiem. Na pięcie się odwróciłam i znowu ujrzałam Jasona, który powolnym krokiem podchodził do mnie bawiąc się bronią. Stanął naprzeciwko mnie.

-Mówiłem… przekrzywił głowę.

-Nienawidzę cię!- krzyknęłam plując mu w twarz.

-Liczy się to co ja czuję, kochanie.- otarł moją ślinę i odbezpieczył pistolet.- Albo mi się oddasz, albo zginiesz. Wybieraj. 

Najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Na pewno nie dam się zgwałcić bydlakowi, ale z drugiej strony zginąć z tego powodu?! Nie miałam wyjścia…

-Wolę zginąć!- krzyknęłam patrząc mu prosto w oczy.

-Jak sobie życzysz- uśmiechnął się niczym Joker z Batmana i wycelował prosto w moją głowę- Czas się pożegnać- zamknęłam oczy i ostatni raz nabrałam powietrza 

-----------------------------------
*Mme- fr. Madame
 

 
~ Po tak długiej nieobecności wstawiam nowy rozdziałJ Wiem, że nic się w nim nie dzieje, ale musiał taki być, gdyż jutro wstawię kolejny, który z pewnością będzie ciekawy :D Dużo się będzie dziać. Mam nadzieję, że nie straciłam fanów, hmm?  ♥
Chciałam również podziękować Wam za tak ciepłe słowa pod ostatnim rozdziałem  ♥
Oby było tak zawsze…  ♥

5 komentarzy = nowy rozdział

4 komentarze:

  1. 5 komci od jednej osoby się liczy? ;p Ja kocham twoje opowiadanie, a ten rozdział jest genialny *-* Proszę, wstaw szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha niestety sie nie liczy :/ chociaz, milo mi bedzie jezeli sie rozpiszesz ;P
      Ciesze sie, ze ci sie podoba ♥ Jak bedzie 5 kom to wstawie nowy :)

      Usuń
  2. Dzieki kochanie, ze go wstawilas :-)
    Poprawilas mi humor :-*
    Mam nadzieje ze do jutra uzbiera sie 5 komentarzy bo strasznie chce wiedziec co sie stanie ...
    -Nieszczesliwie Zakochana

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdzial- fajnie ze wstawilas juz nowy :-d

    OdpowiedzUsuń